W dniu 10 listopada, koło południa, wybrałam się do parku. Pogoda była badziewna - ponuro i do tego czasami pojawiała się mżawka. Mimo tego, wyszłam na spacer, bo ileż można siedzieć w mieszkaniu. Początkowo, nie zapowiadało się zbyt ciekawie. Przeszłam prawie cały park i nie zobaczyłam ani jednego ptaka. Już myślałam, że będę musiała zadowolić się tym, że "przynajmniej się trochę rozruszałam", jednak kiedy znalazłam się w na wałach, przy jarzębinowych drzewach rosnących w pobliżu obwodnicy, wreszcie coś zaczęło się dziać. Na jedno ze wspomnianych drzew, zaczęły zlatywać się kwiczoły, by trochę pożywić się jarzębiną. W połączeniu z czerwonymi owocami, ptaki tworzyły malownicze obrazki, co uwieczniłam na zdjęciach:
Poza kwiczołami, zaobserwowałam również kosy, dla których owoce jarzębiny również są niezłym przysmakiem. Na zdjęciu prawdopodobnie samica:
Kiedy tak stałam i obserwowałam drozdy, na jednym z pobliskich drzew, usiadł nieduży, szarawy (wydawałoby się) ptak. Nie zastanawiając się dużo, nakierowałam na niego aparat i cyknęłam fotkę. A kiedy spojrzałam na wykonane zdjęcie - niespodzianka - to była pokrzywnica:). Bardzo się ucieszyłam, bo tego ptaka spotykam niezwykle rzadko i wciąż nie mam porządnego zdjęcia przedstawicieli tego gatunku. Zrobione w czasie omawianego spaceru, również do takich nie należy. Niemniej jednak, cieszę się, że od razu zabrałam się za fotografowanie i nie patrzyłam najpierw przez lornetkę (jak to mam w zwyczaju), ponieważ pokrzywnica usiadła na gałęzi tylko na chwilę, po czym gdzieś czmychnęła. Na pewno byłabym niezadowolona, że umknął mi taki gatunek. Poniżej jedyne ujęcie, jakie udało mi się zrobić. Pewnie dla wielu nie-ptasiarzy, ptak ten wygląda jak wróbel, niemniej jednak podpowiem, że do charakterystycznych cech pokrzywnicy należy (za Collinsem) ołowianoszara głowa oraz małe jasne kropki na końcach dużych pokryw skrzydłowych (widoczne na zdjęciu, na złożonym skrzydle). Takich cech z pewnością nie znajdziemy u wróbla:
Ujęcie pokrzywnicy z bliska:
Jak wspomniałam wyżej, pokrzywnica szybko odleciała. Próbowałam jeszcze "skanować" gałęzie drzew lornetką ale już nie udało mi się jej zobaczyć. Za to wyczaiłam modraszkę:
Kiedy przy jarzębinach zrobiło się cicho, udałam się w drogę powrotną, do mieszkania. Idąc jedną z alejek, zauważyłam, że na jednym z trawników, w pobliżu parkowej ławki, wylądował dzięcioł zielony. Kiedy zrobiłam mu parę fotek, okazało się, że to samica, co można było poznać po czarnej podłużnej plamie w pobliżu dzioba:
Tutaj dobrze widać czarną plamę przy dziobie ptaka, będącą wizytówką samicy:
Po chwili, obok dzięciolicy, pojawił się drugi osobnik, tym razem był to samiec. On również posiada podłużną plamę przy dziobie, jednak, dla odmiany, jest ona czerwona, obwiedziona czarną obwódką. Obserwacja dzięciołów była bardzo interesująca, ptaki żerowały obok siebie, zapuszczając swe długie dzioby w wykryte wśród traw mrowiska. Poniżej zdjęcia samca:
Kalendarzowe ujęcia:
I parę fotek obu dzięciołów naraz (samiec na pierwszym planie, samica nieco dalej, bliżej krzewów):
Po jakimś czasie, oddaliłam się od dzięciołów i skierowała się w stronę stawu. Przy samym wyjściu z parku kolejna niespodzianka - gawron z białymi piórami na skrzydłach i białą kropką na głowie. Takie cechy upierzenia nie są u tego gatunku typowe, ponieważ pióra gawronów są całe czarne. Nie znam dokładnie przyczyn występowania omawianych anomalii w upierzeniu. Niemniej jednak, kiedyś czytałam, że niedobory określonego barwnika w upierzeniu ptaków powstają najczęściej na skutek niedoboru słońca, bądź zanieczyszczeń, w których żyją ptaki. Przy czym jest to cecha wrodzona. Obserwację tą zgłosiłam na portalu birdwatching.pl i została przyjęta właśnie jako anomalium/nietypowe - obserwacja osobnika leucystycznego. Bardzo się z tego cieszę, bo jest to już moja czwarta obserwacja na ww. portalu w tym roku:). Poniżej zamieszczam fotki cudacznego gawrona. Tak na marginesie, "do twarzy" mu z tymi białymi piórami:
Wychodząc już z parku, zerknęłam jeszcze na Kozi Staw. A tam bardzo dużo śmieszek, krzyżówki, gołębie miejskie (na brzegu) i - co ciekawe - łabędź niemy. Chyba znowu przymierza się tu do zimowania:
(śmieszki)
(krzyżówki i gołębie miejskie)
(śmieszki, krzyżówki i łabędź niemy; zdjęcia trochę dziwnie wykadrowane, ale nie chciałam fotografować stojących na przeciwległym brzegu ludzi;))
(warto zwrócić uwagę na kolorowe krzyżówki pływające w pobliżu łabędzia; te kolory również nie są dla tego gatunku typowe i najpewniej wynikają z ich krzyżowania się z innymi gatunkami kaczek)
Jak widać, mimo kiepskiej pogody, spacer okazał się interesującą parkową wycieczką, obfitującą w ciekawe gatunki. Warto czasem zmusić się do wyjścia z domu; szkoda by było bowiem przegapić takie obserwacje z powodu paru chmur i mżawki:).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz