piątek, 8 stycznia 2021

Król bielik na stawie Jamnik.

Jak wspomniałam w poprzednim poście, pierwszą naszą obserwacją na stawie Jamnik był młodociany bielik posilający się padliną, a towarzyszyła mu wrona oraz jeszcze jeden wronopodobny ptak. W tym miejscu warto wspomnieć, że o pomoc w identyfikacji tego ostatniego osobnika zwróciłam się do jednego z członków Komisji Faunistycznej, od którego dowiedziałam się, że jest to mieszaniec wrony oraz czarnowrona. Fakt to bardzo interesujący, ponieważ czarnowrona jeszcze nie widzieliśmy, więc można powiedzieć, że udało nam się zobaczyć w połowie nowy gatunek;). Cieszę się też, że mimo odległości, udało mi się dostrzec w tym osobniku coś nietypowego i nie wzięłam go np. za gawrona. Mój ptasi radar chyba dobrze działa;). Wracając do obserwacji, ptaki żerowały na padlinie, z tego co w miarę udało mi się zobaczyć, wydaje mi się, że była to czapla siwa. Poniżej jedne z pierwszych ujęć młodego bielika oraz towarzyszących mu krukowatych:
(od lewej: wrona, bielik oraz wspomniany mieszaniec; natomiast na wodzie przed wysepką pływają i żerują krakwy)

Po jakimś czasie, do stołówki dołączył kolejny drapieżnik, mianowicie myszołów. Na bieliku nie zrobiło to żadnego wrażenia, jednak krukowate odczuły pewien respekt. Zmieszany czarnowron niestety uciekł, natomiast wrona się wycofała i czekała na dogodny moment, by móc powrócić do żarełka. Poniżej ujęcia z myszołowem, przy czym widoczny jest w zasadzie jedynie jego ogon, bo "schował się" za bielikiem:



W pewnym momencie, na wysepce zapanowało jakieś poruszenie. Wrona i myszołów zamarli w bezruchu a młody bielik, poderwał się do lotu:
(przy okazji, można porównać wielkość żerujących ptaków, tj. myszołowa - całkiem sporego przecież drapieżnika - z bielikiem; wrona natomiast jest nieco mniejsza od myszaka)


Po chwili odleciał również myszołów. Byliśmy bardzo ciekawi co spowodowało taką reakcję. W zasadzie można się było domyślić, że powód takiego zachowania mógł być tylko jeden. Młodocianego bielika mógł odstraszyć z żerowiska tylko jeden ptak - dorosły bielik. Już z daleka straszył swym potężnym dziobem. Szybko rozgonił całe towarzystwo:

(pomiędzy bielikami, na dalszym planie, widać kolejnego najprawdopodobniej dorosłego bielika, ponadto, po lewej widoczny jest sokół wędrowny, te drobne ptaki w oddali to siewkowce, a po prawej, z wyciągniętą szyją - czapla siwa)

Młody bielik podejmował jeszcze próby powrotu na żerowisko, ale dorosły zdecydowanie się temu sprzeciwiał. Nie pozwolił także na powrót wronie. Poniżej ciekawe ujęcie, zarówno samych bielików jak i ostro "zakręcającej" w locie wrony:

Piękne pierzaste giganty:

Po ostatecznym rozprawieniu się z konkurencją, dorosły bielik przystąpił do jedzenia. Wrona jednak czatowała w pobliżu:

Chwilę później, młodociany bielik ponownie spróbował powrócić do przerwanego posiłku. Znów jednak dorosły drapieżnik zdecydowanie go odgonił. Na tym skorzystała wrona, która chwilowo wróciła na żerowisko:
(przy okazji fajnie widać, jak dorosły bielik "człapie" po wodzie):


W końcu wszystko zostało ustalone - dojrzały bielik ponownie odgonił wronę i przystąpił do żerowania. Młody usiadł tymczasem w bezpiecznej odległości i czekał aż jego starszy krewniak się naje. Dojrzały bielik pozwolił jedynie zbliżyć się do siebie wronie (wszak większość ptasich drapieżników prędzej zaakceptuje obecność przedstawicieli innych gatunków ptaków niż swojego własnego). Co ciekawe, wrony lubią podejmować ryzykowne zachowania, polegające np. na ciągnięciu innych ptaków za pióra. Tak też było tym razem, co można zobaczyć na poniższych fotkach. Niemniej jednak, nie odważyła się jeść wspólnie z bielikiem. Sam bielik natomiast konsekwentnie wronę ignorował. Taki właśnie obrazek towarzyszył nam już do końca naszego pobytu nad stawem. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że wrona ostatecznie nie dostała z wielkiego dzioba oraz że król stawu zostawił trochę jedzenia dla czekających w kolejce głodomorów:
(tymczasem krakwy cały czas pływały przy wysepce)


Podczas gdy pomiędzy drapieżnikami rozgrywała się walka o pokarm, w pobliżu brzegu spokojnie żerowały krzyżówki:


Jak również cyraneczki:

Po jakimś czasie poczuliśmy się głodni i stwierdziliśmy, że czas wracać do Legnicy. Trzeba jednak przyznać, że wyjazd ten był niezwykle udany. Nie dość, że zobaczyliśmy nowy gatunek ptaka (a właściwie półtora gatunku, jeżeli liczyć mieszańca wrony i czarnowrona;)) i zrobiliśmy piękną sesję zdjęciową zimorodka, to jeszcze byliśmy świadkami bardzo ciekawych interakcji pomiędzy różnymi gatunkami drapieżników. Przy czym, mając na względzie, że udział w tym widowisku brały aż dwa bieliki, oczywistym jest, że obserwacje te wywarły na nas wielkie wrażenie. Niesamowicie jest bowiem obserwować te wielkie drapieżniki w powietrzu. Do Legnicy wracaliśmy więc - no, głodni - ale też bardzo zadowoleni z tego co zobaczyliśmy i z tego co zapisało się na karcie naszego aparatu. Przy okazji, warto wspomnieć, że jest to mój trzysetny wpis na blogu. Można go zatem potraktować jako taki mały jubileusz, którego uświetniły swym niezwykłym występem majestatyczne bieliki:).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz