W dzisiejszym poście będzie parę słów o ciekawej obserwacji, która miała miejsce w dniu 22 listopada w Kunicach. Zanim jednak przejdę do szczegółów, wspomnę, że w czasie jednej z rozmów znajomy birdwatcher zaproponował mi nowy sposób obserwacji ptaków. Mianowicie, miałby on polegać na tym, że w każdej dekadzie danego miesiąca miałabym wybierać się na określone stawy w okolicy (w Kunicach, Jaśkowicach Legnickich i Spalonej) oraz liczyć przebywające na zbiornikach ptactwo. Następnie, sporządzać z tego notatki i w ten sposób stworzyć dokumentację naukową (i tak przez co najmniej pięć lat). Potem można by z tego stworzyć jakąś publikację na temat ptaków występujących na danym terenie:). Nie powiem, brzmiało to ciekawie, a wizja napisania własnego artykułu na temat lokalnej awifauny prezentowała się dość kusząco. Niemniej jednak, chyba nie mam zadatków na naukowca, bowiem po dwóch objazdach stawów i liczeniach ptaków, stwierdziłam, że to nie dla mnie. Mąż zresztą miał takie samo zdanie:). Jakoś oboje czuliśmy, że takie przymusowe przeglądy zbiorników wodnych, odbierają nam radość z ptaszenia, które w naszym przypadku często bywa spontaniczne, a jeżeli już zaplanujemy jakąś dalszą wycieczkę to dlatego, że chcemy a nie że musimy. Poza tym samo liczenie było męczące, zwłaszcza w nieciekawych warunkach pogodowych. No więc trudno, chyba pozostawię opisanie okołolegnickiej awifauny jakiemuś bardziej naukowo nastawionemu birdwatcherowi. Dla nas jest to bowiem pasja i sposób na odstresowanie się i nie chcemy w to mieszać żadnej nauki;). Skoro już jednak takie dwa objazdy wykonaliśmy, na koniec posta napiszę wyniki naszego ptakoliczenia. Nie da się również ukryć, że dzięki tym objazdom, trafiła nam się ciekawa obserwacja, mianowicie - tytułowe ohary w Kunicach. Kiedy bowiem staliśmy na brzegu stawu (czy raczej jeziora), z naszej lewej strony, wypłynęły z szuwarów (w notatkach mam zapisane trzy ale z tego co pamiętam, jednak były cztery) piękne ohary. Tu niestety się nie popisaliśmy, bo nie wzięliśmy aparatu z samochodu (bo właśnie byliśmy nastawieni tylko na to całe liczenie i nie spodziewaliśmy się jakichś ptasich fajerwerków) i zanim nadrobiliśmy tą zaległość, ptaki wypłynęły już na środek zbiornika. To już nasza druga obserwacja oharów w Polsce (pierwsza była wiosną w Goczałkowicach Zdroju, a pierwsze spotkanie z oharami tak w ogóle - nad Jeziorem Nezyderskim w Austrii). Mimo falstartu z aparatem, jakąś dokumentację udało nam się sporządzić. Oczywiście, zgłosiłam obserwację na portalu birdwatching.pl i została ona przyjęta. Poniżej fotki dokumentacyjne oharów:
(na trzech pierwszych fotkach po prawej, pływają również perkozy dwuczube (cztery osobniki), a na drugiej i trzeciej, na dalszym planie, znajduje się (prawdopodobnie) kormoran)
Piękne ohary z nieco bliższej perspektywy:
Warto również wspomnieć o obserwacji bielika (z tego samego dnia) przelatującego nad stawem w Jaśkowicach Legnickich. W pobliżu drapieżnika leciały również krzyżówki:
A teraz wspomniane sprawozdanie z ptakoliczenia (wszystkie liczby zaobserwowanych ptaków należy traktować w przybliżeniu, w sensie, że było ich "około" tyle ile wskazują poszczególne cyfry) - 22 listopada: a) Kunice - 18 krzyżówek, 18 łysek, 15 kormoranów, 10 perkozów dwuczubych, 26 mew białogłowych, 20 śmieszek, 4 ohary; b) Jaśkowice Legnickie - 100 krzyżówek, 8 kormoranów, 1 bielik, 3 perkozy dwuczube, a na polach prawdziwe zatrzęsienie - 200 łabędzi niemych, 15 żurawi, 400-500 gęsi (zbożowe, białoczelne, gęgawy), 1 kruk; c) Spalona - 80 łysek, 12 krzyżówek. Drugi objazd miał miejsce w dniu 05 grudnia, przy czym zamiast do Spalonej, udaliśmy się do Goliszowa. I wyszło tak - 05 grudnia: a) Goliszów - 20 czapli siwych, 4 czapli białych, 1 bielik, 42 cyraneczki, 1 modraszka, 1 dzięciołek, 4 łabędzie nieme, 11 łysek, 70 krzyżówek, 1 krakwa, 80 dzwońców, 1 szczygieł; b) Kunice - 7 łysek, 4 ohary (ciekawe czy obecnie nadal tam przebywają), 11 mew (bez identyfikacji gatunku/gatunków), 20 kormoranów, 4 perkozy dwuczube, kilkadziesiąt krzyżówek; c) Jaśkowice Legnickie - 2 myszołowy, 2 perkozy dwuczube, 200 krzyżówek, 40 kormoranów, 1 zimorodek, 1 żuraw (słyszany). Uff, już nawet wypisanie tego było dla mnie męczącym zadaniem. Czytanie zresztą też (czasami spotykałam się z takimi statystykami na innych blogach i, szczerze mówiąc, raczej je pomijałam). No, cóż, to tyle naukowego podejścia do birdwatchingu na moim blogu. Po tych doświadczeniach z ulgą wróciliśmy do naszego standardowego ptaszenia - może trochę na chybił trafił, bez konkretnego planu i bez jakichkolwiek notatek, ale jakże przyjemnego i odprężającego. Poza tym sam mój blog zawiera bardzo dobrą dokumentację wielu ptasich obserwacji i myślę, że spokojnie można by na jego podstawie opisać awifaunę legnickiego parku, samej Legnicy, jak również goliszowskich stawów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz