czwartek, 1 kwietnia 2021

Sójka i dzięcioł średni w karmniku.

W dzisiejszym poście parę migawek z najbardziej zimowych dni w tym sezonie zimowym. W dniu 12 lutego (piątek) udaliśmy się z Mężem do parku. Było naprawdę dużo śniegu (zwłaszcza jak na Legnicę) i do tego był mróz. Jednak świeciło również słońce, dzięki czemu było przyjemnie. Zaparkowaliśmy na parkowym parkingu i ruszyliśmy w stronę karmnika. W parku było biało i cicho; pokrywa śnieżna przytłumiła dźwięki. Niedaleko wejścia do parku od strony nowej obwodnicy zauważyliśmy sójkę, która usiłowała wydłubać coś do jedzenia spośród zalegającego śniegu:





Oczywiście, jest również filmik:

https://www.youtube.com/watch?v=vU3ny345Zkw

Kiedy już zbliżyliśmy się do karmnika (do którego musieliśmy się przedzierać przez śnieg - niesamowite;)) zobaczyliśmy żerującą na ziemi samicę kosa:








W pobliżu karmnika w dalszym ciągu koczowało stado krzyżówek. Myślę, że było to jedyne miejsce (jeżeli nie planowały podejmować dalszych wędrówek), gdzie mogły znaleźć coś do zjedzenia:



Zachęcam również do obejrzenia filmiku z krzyżówkami:

https://www.youtube.com/watch?v=vU3ny345Zkw

W samym karmniku było niewiele ptaków. Przez kilka poprzednich dni nie daliśmy rady podjechać do parku i ptaki chwilowo się wyniosły. Ale był rudzik, który chyba na stałe zamieszkał w iglaku, na którym znajduje się karmnik i stale na nim czatował:








Pojawiały się też pojedyncze bogatki:

Następnego dnia (w sobotę) ponownie udaliśmy się do parku. Sceneria podobna, jeżeli chodzi o śnieg i mróz ale nie było już słońca, za to wiał dość konkretnie wiatr. Było strasznie zimno i ciężko było wytrzymać, ale interesujące obserwacje wynagrodziły nam te niedogodności. Pojawiło się też więcej ptaków, które zapewne się dowiedziały, że karmnik znowu jest pełny;). Zacznę od zięb, które zobaczyliśmy jak tradycyjnie żerowały na ziemi:






Zaraz też koło zięb, pojawiła się jedna z bohaterek niniejszego posta, mianowicie sójka. Wprawdzie dzień wcześniej również ją widzieliśmy, ale w nieco innej części parku, nie przy samym karmniku. Sójka odwiedziła naszą stołówkę tylko na chwilę, jednak to wystarczy by zaliczyć ją do karmnikowych gości;):

Pod karmnik zawitała również wiewiórka. Przy żerowaniu towarzyszyły jej zięby:





Wciąż obecne były także krzyżówki, tym razem jakby bliżej karmnika...:







Jak zwykle prezentowały się bardzo malowniczo:




Krzyżówek było naprawdę sporo; żerowały także w pobliżu wejścia na parkowy parking:

W parkowej jadłodajni nie zabrakło samicy kosa:





 
Pośród śniegu na ziemi "zawieruszyła się" również bogatka:

W samym karmniku tym razem sporo się działo. Wróciły sikorki:
(bogatka)

(modraszka)

Pojawił się również grubodziób, który przez dobrych parę minut okupował ptasią stołówkę:
(po lewej przemykający rudzik;))



(bogatka po lewej)




I kiedy tak staliśmy i obserwowaliśmy te ptasie obrazki, w pewnym momencie, na jednej z zawieszonych przez nas kuli tłuszczowych, usiadł jakiś ptak. Po sylwetce rozpoznałam, że był to dzięcioł, ale bardzo zdziwiłam się, kiedy przez lornetkę zobaczyłam, że jest to dzięcioł średni - o wiele rzadziej spotykany niż duży czy zielony. Kula była oczywiście zmarznięta, ale dzięcioł to dzięcioł - z dziobem przystosowanym do rozłupywania kory drzewa, świetnie radził sobie ze zmarzniętym tłuszczem. Bardzo się cieszę, że odwiedził nasz karmnik. Poniżej dokumentacja z wizyty:






I fotograficzne perełki:



I, oczywiście, filmik z dzięciołem średnim:

https://www.youtube.com/watch?v=5QtLPyDlZgo

Kiedy dzięcioł odleciał, podeszliśmy do karmnika, dosypać słonecznik i powiesić świeże kule. W czasie gdy uzupełnialiśmy prowiant, ptaki wróciły do karmnika i mieliśmy je prawie na wyciągnięcie ręki. I to nie tylko sikorki, ale nawet rudzik, który na co dzień jest ptakiem bardzo płochliwym. To świadczy o tym jak bardzo był głodny. Poniżej dokumentacja:
(bogatki)

(bogatka i modraszka)

Śliczny rudzik na wyciągnięcie ręki:





I jeszcze napuszona samica kosa wśród gałęzi iglaka (ależ było wtedy zimno):



 I jeszcze modra modraszka:

W końcu zimno stało się tak dotkliwe, że stwierdziliśmy, że czas wracać do mieszkania. Co ciekawe, tego dnia byliśmy przy karmniku zaledwie dwadzieścia parę minut, a zobaczyliśmy tyle gatunków. To świadczy o tym, jak bardzo było wtedy zimno i jak wiele różnorodnych ptaków szukało jedzenia w naszej stołówce. W takie dni jak opisane w niniejszym poście, dokarmianie naprawdę ma sens...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz