czwartek, 5 sierpnia 2021

Błotniakowa po raz pierwszy nad parkiem i rewir łowiecki pustułki na wałach.

W dzisiejszym poście parę słów o ciekawych obserwacjach ptaków w drugiej i trzeciej dekadzie lipca. Zacznę od tytułowej błotniakowej, którą w dniu 17 lipca zaobserwowałam na wałach. Byłam wtedy na spacerze z Mężem i z Małą, kiedy zobaczyliśmy nad nami ciekawego szponiaka. Najpierw pomyślałam, że to pewnie myszołów ale po weryfikacji ptaka za pomocą lornetki, zorientowałam się, że mamy do czynienia z jedną z bohaterek niniejszego posta, mianowicie z samicą błotniaka stawowego. Co ciekawe, akurat spotkaliśmy wtedy naszych znajomych, którzy również podziwiali opisywanego drapola. Jest to o tyle ciekawa obserwacja, że tego gatunku do tej pory nie spotkałam w parku, a przynajmniej sobie tego nie przypominam. Poniżej fotki z opisanego spotkania:










Po tym spotkaniu, zeszliśmy z wałów, kierując się w stronę parkowego wejścia na obwodnicę. W tamtejszych zaroślach zobaczyliśmy parę młodocianych bogatek:



W dniu 19 lipca, w czasie spacerku z Małą po wałach, zaobserwowałam dzięcioła dużego:

Jak również grzywacza:

Chwilę później, moim oczom ukazał się kolejny bohater dzisiejszego wpisu, mianowicie młodociana pustułka (to, że młodociana, można rozpoznać po żółtawych akcentach upierzenia na grzbiecie (za Collinsem)). Drapieżnik siedział nad łąką na jednej z gałęzi rozłożystego drzewa rosnącego przy wale. Co ciekawe, już parę dni wcześniej widywałam w tym miejscu tego uroczego sokoła; tym razem jednak, udało mi się tą obserwację udokumentować. A było na co popatrzeć - pustułka siedziała na gałęzi i lustrowała okolicę, natomiast wokół niej skakały dwa ptaki, usiłując ją przegonić, zapewne w obawie o swoje lęgi. Jednym z nich na pewno był samiec kosa, a co do drugiego to już nie pamiętam (szpak, kwiczoł, ewentualnie śmieszka). Początkowo pustułka zdawała się nie zwracać uwagi na natrętów, niemniej jednak, wobec natarczywości kosa, musiała opuścić posterunek. Na tym jednak się nie skończyło - kos poleciał za pustułką i zawzięcie ją ścigał aż drapieżnik odleciał gdzieś dalej. Bardzo to ciekawie wyglądało. Dodam w tym miejscu, że takie zachowanie kosa mnie akurat nie dziwi; kiedyś miałam okazję obserwować jak para tych walecznych drozdów odgania kota od swoich podlotów. Kot uciekał w podskokach a oba kosy, z głośnymi okrzykami, ścigały go po parkowej drodze i płotach. Jak widać, z kosami nie warto zadzierać;). Poniżej fotki z opisanej obserwacji. Najpierw pustułka:




Gdzieś od góry, w stronę pustułki, skrada się samiec kosa:


Pustułka zadziera głowę, patrzy gdzie znajduje się nękający ją intruz:

O, tu jest:

Załączam również filmik, na którym widać, jak drapieżnik nie wytrzymuje presji i odlatuje ze swojego stanowiska. Kosowi to jednak nie wystarczyło i ruszył w pogoń za pustułką. Tego podniebnego pościgu nie udało mi się dobrze uchwycić z powodu dynamiki zdarzenia, niemniej jednak coś tam można zobaczyć:

https://www.youtube.com/watch?v=_jEUy3cJmDk

Było to niezwykle ciekawe spotkanie. Kiedy wychodziłam z parku, na Kozim Stawie, zaobserwowałam samicę czernicy z pisklęciem, niestety tylko z jednym. W tym sezonie jest bardzo mało kaczych piskląt na stawie. Zwykle widuję po jednym przy samicy (krzyżówki lub czernicy):


I jeszcze filmik:

https://www.youtube.com/watch?v=vVT_-6Lejmw

Następnego dnia, tj. 20 lipca, ponownie spotkałam pustułkę na wałach. Tym razem żaden kos nie protestował, a rzeczony drapieżnik siedział na gałęzi, w swoim stałym miejscu i pałaszował gryzonia. Oczywiście, nie obyło się bez dokumentacji:





Załączam również filmiki, na których pustułka zjada upolowaną zdobycz (dla wrażliwych,widok zjadanego gryzonia może być nieprzyjemny):

https://www.youtube.com/watch?v=AGh1da3mUsY

Na tym nagraniu, pustułka odwraca się tyłem, ale cały czas trzyma mysz w szponach:

https://www.youtube.com/watch?v=DlDlnWFf1bg

Po zejściu z wałów, w głębi parku, zaobserwowałam pełzacza, najpewniej ogrodowego, jak to zwykle w parku bywa:


Ponadto zobaczyłam kosa, chyba samicę:

Na wałach było ciekawie również w dniu 22 lipca. Kiedy spacerowałam sobie z Małą, przed nami przebiegł w podskokach młodociany dzięcioł zielony (to, że młodociany możemy rozpoznać po intensywnym kreskowaniu spodnich części ciała). Fajnie to wyglądało:


Co ciekawe, młode dzięcioły zielone widywałam już na wałach podczas wcześniejszych spacerów ale jakoś nigdy nie miałam przy sobie aparatu. Wracając do opisywanej obserwacji, dzięcioł zatrzymał się przy rosnącej wokół wałów trawie i przez jakiś czas tam żerował:



Po chwili jednak, spłoszony przez spacerowiczów, czmychnął w trawy w pobliżu stadionu i tam żerował przy krzaku. Towarzyszył mu młodociany kwiczoł:


Jak widać, w parku wiele się dzieje, a niemal każdy spacerek dostarcza ciekawych tematów na bloga:).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz