niedziela, 12 września 2021

Remizowa młodzież i trzcinniczek o poranku.

Goliszowska wycieczka w dniu 27 lipca przyniosła mi materiału na kilka postów. Pogoda była wymarzona a i gatunki ptaków nam dopisały. Kiedy objeżdżaliśmy staw, nad którym obserwowaliśmy bieliki, w pewnym momencie, w trzcinowisku zauważyliśmy kilka młodocianych remizów. Nie wiem ile dokładnie ich było, ja sfotografowałam trzy osobniki. Przez długi czas remiz, podobnie jak kuropatwa czy dudek, był dla mnie gatunkiem marzeń, który bezskutecznie usiłowałam "ustrzelić". O naszym pierwszym udanym "polowaniu" na ten gatunek pisałam w tym poście:

https://perkozowa.blogspot.com/2017/06/udane-polowanie-na-remiza.html

Kolejne spotkania z remizem, opisywałam również tutaj:

https://perkozowa.blogspot.com/2017/07/ptasie-spa-w-mikowicach.html
 
 https://perkozowa.blogspot.com/2019/10/wiosenne-wspomnienia-z-bieniowickiego.html
 
I z Hortobagy na Węgrzech:
 
https://perkozowa.blogspot.com/2019/12/bliskie-spotkanie-z-czapla-modronosa-i_96.html

Przeglądając dawne posty, odbyłam sentymentalną podróż do Bieniowic i Miłkowic - dwóch już obecnie "nieczynnych" ptasich miejscówek, gdzie można było spotkać zauszniki i perkoza rdzawoszyjego, ech...No i, oczywiście, wspaniałe miejsce - Hortobagy - ale ono wciąż ma się dobrze:). Ponieważ w poście dotyczącym pierwszego spotkania z remizem, przedstawiłam charakterystykę gatunku, pominę tą kwestię i skupię się na dokumentacji fotograficznej. Warto jednak wspomnieć, że u niektórych z zaobserwowanych młodzików widać już było zarysowującą się charakterystyczną czarną "maskę" wokół oczu, inne wciąż jeszcze nie miały jej ani śladu. Ptaki, oświetlone wschodzącym słońcem, prezentowały się przepięknie, no i ta rosa na trzcinach...:
(na pierwszej fotce trzy osobniki)











Natomiast jeżeli chodzi o drugiego bohatera niniejszego posta - trzcinniczka - to jakoś tak się złożyło, że do tej pory nie poświęciłam mu osobnego wpisu. Raczej pisałam o nim przy okazji relacjonowania spotkania z innymi gatunkami. Pora więc to zmienić;). Jak możemy przeczytać w Collinsie, trzcinniczek charakteryzuje się smukłą głową i długim cienkim dziobem. Ma jednolicie brązowy wierzch, płowobiały spód z najcieplejszym odcieniem po bokach i pokrywach podogonowych. Posiada jasne, dość niewyraźne brwi, zwykle nie sięgające za oczy, kantarek ciemny. Trzcinniczek gniazduje w trzcinowiskach. Z uwagi na biotop, w którym występuje, można go pomylić z brzęczką oraz trzciniakiem. Trzcinniczka i brzęczkę najłatwiej odróżnić po śpiewie. Niemniej jednak, gdy ptaki się nie odzywają, pozostaje nam bliżej przyjrzeć się ich upierzeniu. O cechach pozwalających na odróżnienie brzęczki od trzcinniczka pisałam w poniższym poście:

https://perkozowa.blogspot.com/2017/09/co-brzeczy-w-koskowicach.html
 
Od trzciniaka natomiast trzcinniczek różni się przede wszystkim rozmiarami. Trzciniak jest (za Collinsem) wyraźnie większy; ma większą głowę i gruby dziób jak u drozda oraz wyraźniejsze i dłuższe jasne brwi. Na podstawie własnych obserwacji mogę stwierdzić, że upierzenie trzcinniczka jest utrzymane w zdecydowanie cieplejszych barwach niż trzciniaka, u którego brązowa barwa wydaje się być dość ciemna. Ponadto, w czasie obserwacji śpiewającego trzciniaka rzuca się w oczy białe podgardle oraz wspomniane wcześniej jasne brwi (u trzcinniczka takiego efektu nie zauważyłam). Jak wygląda trzciniak, można zobaczyć w tym poście:

https://perkozowa.blogspot.com/2019/10/wiosenne-wspomnienia-z-bieniowickiego.html

Po porównaniu fotek trzciniaka i trzcinniczka, które zaraz zamieszczę, może wydawać się, że rozróżnienie tych gatunków nie jest zbyt wielką sztuką. Niemniej jednak, w terenie nie jest to łatwe i trochę czasu mi zajęło zanim nauczyłam się poprawnie oznaczać wymienione taksony. Innym gatunkiem łudząco podobnym do trzcinniczka jest łozówka. Cechą odróżniającą te dwa gatunki jest jednak zupełnie odmienny śpiew jak również biotop lęgowy; łozówka (jak czytamy w moim ptasim Przewodniku), gniazduje bowiem w bujnej roślinności zielnej, zaroślach, m.in. pokrzywy, wzdłuż rowów, na wilgotnych łąkach...mówiąc wprost w szeroko rozumianych chaszczach. Dla przykładu - łozówkę można spotkać na, prowadzących w kierunku obwodnicy, wałach w parku legnickim, o czym pisałam np. tutaj:

https://perkozowa.blogspot.com/2020/08/penia-sezonu-legowego-w-legnickim-parku.html

O występowaniu łozówki w tutejszym parku miejskim pisałam również w poniższym, archaicznym poście, opisującym historię pewnej nieistniejącej już skarpy, znajdującej się w pobliżu parkowego stadionu. Wpis ten zawsze czytam z sentymentem; powstał bowiem w czasach, gdy park legnicki, poza głównymi traktami, był dzikim miejscem z niezwykłą ilością ptaków i różnorodnością gatunków. Poza tym, na tej skarpie miały miejsce moje pierwsze spotkania z takimi gatunkami jak łozówka właśnie, gąsiorek, kulczyk czy nawet brzegówki (brzegówki w parku miejskim? Niesamowite...a jednak, taki właśnie BYŁ kiedyś miejski park w Legnicy). Poniżej link do wspomnianego posta:

https://perkozowa.blogspot.com/2016/03/historia-pewnej-skarpy.html

Myślę, że trzcinniczek może już czuć się usatysfakcjonowany zamieszczoną tu charakterystyką jego gatunku;). Tytułem uzupełnienia dodam jeszcze, że nasze pierwsze spotkanie z tym uroczym ptakiem miało miejsce w czasie naszego pierwszego pobytu w Dolinie Baryczy, a zdjęcia z tego spotkania, z dnia 28 czerwca 2014r., zostały zamieszczone w linkowanym powyżej poście: "Co brzęczy w Koskowicach". No, to tyle teorii, czas teraz przejść do fotek, jakie wykonałam w dniu 27 lipca w Goliszowie. Podobnie jak remizy, trzcinniczek był pięknie oświetlony delikatnymi promieniami słońca, prezentując przy tym to słynne ptasie oko, niemal wymagane w fotografii przyrodniczej:










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz