Zapewne Czytelnikom znana jest już okoliczność, że Mąż, co ze mną często na birdwatching jeździ, zawsze jakiś ciekawy gatunek wyhaczy i jakąś piękną fotkę zrobi. Zdarzyło się raz, w czasie naszego pobytu w Żywcu, że to właśnie Mąż wybrał się na birdwatching (i to sam) nad Sołę i zobaczył takie gatunki, że nieco opadła mi szczena. No, cóż, widać do kogo gatunki się "kleją";). A skąd Mąż sam na birdwatchingu? Ano stąd, że w drugi dzień Świąt "przywaliło" w Żywcu mrozem (około -15 C). Pogoda piękna, ale zimno strasznie. Wyszliśmy więc z Małą i Tatą na spacer po osiedlu, po czym ja (jako, żem trochę zmarzła), wróciłam z Małą i Tatą do domu, a Mąż powędrował nad rzekę. A tam naprawdę się działo. Zaczęło się od łabędzi i to wcale nie niemych:
(szarawe osobniki na poszczególnych zdjęciach to ptaki młodociane)
Jako ciekawostkę podam, że zamieściłam jedno ze zdjęć łabędzi na portalu "Identyfikacja ptaków", żeby upewnić się co do gatunku. Najpierw otrzymałam odpowiedź, że są to łabędzie nieme. Nie zgodziłam się z tym zupełnie, ale już następne posty bardziej odpowiadały moim "podejrzeniom". Użytkownicy portalu wskazali bowiem, że mogą to być łabędzie krzykliwe bądź czarnodziobe. Obstawiam te pierwsze. Zaobserwowane przez Męża ptaki miały bowiem długie szyje (u czarnodziobych są one stosunkowo krótkie) i ogólnie widać, że były to duże ptaki (czarnodziobe są zauważalnie mniejsze od krzykliwych). Jednak na sto procent ciężko to rozstrzygnąć bo perspektywa zdjęć to utrudnia. Kolejną niezwykłą obserwacją Męża był tytułowy gągoł na Sole. Najpierw myślałam, że to samica, ale po sprawdzeniu w moim ptasim Przewodniku, muszę zrewidować ten pogląd. To jednak samiec w szacie spoczynkowej (można to poznać po dużej ilości bieli na pokrywach naskrzydłowych). Poniżej dokumentacja gągoła zaobserwowanego przez Męża:
(najpierw gągoł z oddali, potem z bliższej perspektywy)
(ciekawe ujęcie)
(gągoł w towarzystwie krzyżówek i, przy okazji, fotograficzne perełki;))
https://www.youtube.com/watch?v=9uvhJk2tTbQ
Bardzo interesująca była również obserwacja pluszcza, któremu Mąż zrobił piękną dokumentację. Zanim ją jednak zaprezentuję, odsyłam do wcześniejszych postów o spotkaniach z pluszczami w Żywcu (zaczynam powoli myśleć, że spotkanie tego ptaka w żywieckich rzekach nie jest rzeczą trudną; pluszcze w Żywcu po prostu są i mają się całkiem dobrze:). W Legnicy ich jednak nie uświadczysz):
https://perkozowa.blogspot.com/2017/05/pluszcz-w-zywcu.html
https://perkozowa.blogspot.com/2019/01/kto-pluszcze-sie-w-koszarawie.html
Pluszcze spotkaliśmy też w Karlovych Varach i z tego co kojarzę, był to podgatunek cinclus, a te z Żywca, to aquaticus:
https://perkozowa.blogspot.com/2018/06/karlovarskie-pluszcze.html
To tyle tytułem dygresji. Wracając do tegorocznego (w sensie - w te Święta) spotkania z pluszczem, Mąż wypatrzył go stojącego na krze. Pluszcz wypatrywał pożywienia, po czym znikał pod wodą, skąd wyławiał co smaczniejsze kąski. Co ciekawe, pluszcze, żerując, pływają "pod prąd". Jest to bardzo sprytne rozwiązanie, gdyż w ten sposób ptaki te łowią pod wodą wszystkie żyjątka płynące wraz z nurtem. Poniżej dokumentacja wykonana przez Męża; najpierw pluszcz z oddali na krze...:
...oraz z bliższej perspektywy; to naprawdę piękny ptak:
I chlup do wody. To niesamowite, taki mały wróblak a taki świetny nurek:
I znowu na krze w oddali:
A tu sesja kalendarzowa, coś pięknego:
Zapraszam też do obejrzenia filmiku z pluszczem; ptak najpierw stoi na lodzie, po czym skacze do rzeki i po chwili nurkuje. Świetna dokumentacja, naprawdę polecam:
https://www.youtube.com/watch?v=JlTfeZWq3Gg
Poza opisanymi obserwacjami, na rzece stacjonowały również, jak wspomniałam wcześniej, krzyżówki:
Oraz cała masa mew, głównie białogłowe, choć nie zabrakło też śmieszek oraz mew siwych:
(śmieszki, to te z czarnymi kropkami na wysokości "uszu")
(zbiorowisko mew na Sole)
Młoda mewa białogłowa:
Pierwszoroczne (prawdopodobnie) mewy białogłowe:
Poniżej, z mewami białogłowymi dodatkowo występuje siwa - to ta wyraźnie mniejsza, po prawej stronie fotki:
A na drzewie nad rzeką, siedziała sobie kawka:
To był niesamowity wypad, tyle wspaniałych gatunków, Mąż naprawdę świetnie trafił:). To jednak nie koniec mężowych obserwacji. Oto bowiem, wśród zaobserwowanej masy mew, przebywał jeszcze jeden ciekawy ptak, nowy dla nas gatunek...Ale o tym, co to za jeden, będzie już w następnym poście. Tymczasem, załączam jeszcze fotki przymarzniętej żywieckiej Soły. Piękne obrazki, trzeba to przyznać:
Co za owocna wyprawa ! Zdjęcia bajka ! :))))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarz:).
OdpowiedzUsuń