W dzisiejszym poście parę słów o nowym gatunku, o którym wspomniałam przy okazji poprzedniego wpisu. To tytułowa "marchewa", pod którą to "pieszczotliwą" nazwą, kryje się największa z naszych krajowych rybitw, mianowicie rybitwa wielkodzioba. Jak czytam w Collinsie, przed 1950r. była nawet u nas lęgowa (sporadycznie). Obecnie natomiast, ma status ptaka przelotnego bardzo nielicznego. To prawdziwy gigant wśród rybitw, gdyż rozpiętość jej skrzydeł może wynosić aż 111 cm. Dla porównania, dobrze nam znana i często widywana nad krajowymi rzekami i stawami rybitwa rzeczna osiąga rozpiętość skrzydeł maksymalnie do 80 cm. Charakterystyczny dla rybitwy wielkodziobej jest (jak można domyślić się po nazwie gatunkowej), duży czerwony dziób, przypominający swym wyglądem marchewkę. Stąd też właśnie, ta piękna i dostojna rybitwa jest nazywana przez ptasiarzy "marchewą";). Do innych cech identyfikujących gatunek, należą czarne nogi oraz czarna czapeczka, ostro schodząca na tył głowy i kark. Zanim zaprezentuję zdjęcia opisywanej rybitwy, parę słów o samej obserwacji. Mianowicie, kierując się już w stronę samochodu, po prawie półtoragodzinnym birdwatchingu (ech...) postanowiłam, że zerknę na ornitho.pl, by sprawdzić czy coś ciekawego raportowanego jest z Wielikąta. Patrzę, patrzę i - o, rybitwa wielkodzioba, zaledwie dzień wcześniej. Jednocześnie, uświadomiłam sobie, że przecież ja już ją dzisiaj widziałam, zaraz na początku spaceru. Tylko nie przyjrzałam jej się, myśląc, że to pewnie któraś z dużych mew, które już dobrze znam (birdwatcher ze mnie pierwsza klasa). Więc, czym prędzej zaczęłam szukać jej na stawie, na którym widziałam ją wcześniej i...jest - jak siedziała, tak siedzi; uff, dobrze, że poczekała. Oczywiście, zrobiłam stosowną dokumentację, której efekty załączam:
(rybitwie towarzyszą cyranki oraz płaskonosy)
Parę ujęć z dobrze widocznym dziobem; myślę że nie ma wątpliwości, skąd się wzięła ta "marchewa";).
Podsumowując, był to niezwykle owocny wypad. Bardzo się cieszę, że w końcu coś drgnęło na naszej rybitwowej liście. Do tej pory mamy bowiem jedynie rybitwę rzeczną, czarną i popielatą (przy czym tą trzecią widzieliśmy w Parnawie w Estonii). A więc dużo jeszcze w tym temacie mamy do zrobienia. Dodam jeszcze, że obserwację rybitwy wielkodziobej w Wielikącie zgłosiłam na portalu birdwatching.pl i została ona przyjęta. Czegóż ptasiarz-amator może chcieć więcej? No, może jeszcze więcej rybitw oraz innych gatunków;).
Piękna marchewa :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę:).
Usuń