poniedziałek, 23 maja 2022

Wiosenny birdwatching w Goczałkowicach Zdroju.

Jeszcze trochę a birdwatching z Siostrą w Goczałkowicach Zdroju stanie się naszą wspólną tradycją;). Tak się złożyło, że będąc w Żywcu w czasie Wielkanocy, znowu udałyśmy się na ptasią wycieczkę do Goczałkowic właśnie. Wypad ponownie okazał się bardzo udany. Gatunki niemal zupełnie inne niż w marcu, ale nie ma się co dziwić - wiosna to bardzo dynamiczny okres w świecie ptaków. Ciągle coś się dzieje, ciągle coś się zmienia i bywa, że mimo przekroczonej już dwusetki na liście gatunkowej, znajdzie się jeszcze coś nowego. W niniejszym poście, oprócz moich zdjęć, zamieszczam również zdjęcia Siostry (te z datą), która, jak się coraz bardziej okazuje, ma dobre oko do fotografii ptaków oraz...ręce niewątpliwie stabilniejsze od moich, co ma istotne znaczenie gdy foci się bez statywu. Przechodząc do opisu wycieczki, zacznę od tego, że już po wyjściu z samochodu zrobiło się bardzo interesująco. A to za sprawą dwóch ślicznych saren, które wyszły na drogę, zaledwie kilkadziesiąt metrów od nas:






Jak się okazało, stawy Maćki - Borowy i Kanałowy wciąż nie napełnione, więc (jak poprzednio), poszłyśmy do tego głównego Maćka przy dworcu PKP. Na stawie były krzyżówki, jak również czaple siwe, które okupywały drzewa i krzewy na wyspie pośrodku stawu:







Wyspę zajmowały również śmieszki oraz mewy białogłowe (z których co najmniej jedną zaobserwowałyśmy na gnieździe). Znalazła się tam również para gęgaw, czernice oraz krzyżówki:

(tu chyba nawet dwie mewy wysiadują)








(na pierwszym planie, na dole zdjęcia gęgawy, najpewniej lęgowe)

(po lewej dodatkowo wrona)

Mewa w locie (najpewniej śmieszka):


Jak wyspa na goczałkowickim stawie, to i ślepowrony - jak zwykle zamotane w krzakach i jak zwykle strasznie daleko. Tak że jeśli nie masz aparatu z kilometrowym zoomem to zdjęcia mogą być tylko takie (choć i tak myślę, że są całkiem niezłe):





(tu dodatkowo gęgawy)


Dwie kobiety, wędrujące z aparatami i lornetkami niewątpliwie wzbudzają zainteresowanie. Same się o tym przekonałyśmy, kiedy podjechał do nas tamtejszy stawowy i zaczął do nas zagadywać...Generalnie nie miałyśmy czasu na pogaduszki ale usłyszałyśmy, że dzień wcześniej nad stawem była spora grupka ptasiarzy, a poza tym wokoło zbiornika roi się od piżmaków;). Z mniej pozytywnych informacji dowiedziałyśmy się, że stawy w Goczałkowicach Zdroju podupadają i nie wiadomo czy dalej będą funkcjonować. Po wymianie uprzejmości, wróciłyśmy do obserwacji. Na łachach wkoło wyspy również było ciekawie; oprócz krzyżówek, czernic, mew białogłowych i śmieszek, udało nam się zaobserwować dwie gęgawy (nie wiem czy to te same osobniki co widziane wcześniej na wyspie, czy kolejne dwa), głowienki, a nawet świstuny:
(gęgawy, mewy białogłowe, śmieszki, samica krzyżówki)

(na dalszym planie, na wodzie - samiec głowienki)

(tu już przypłynęło więcej głowienek, poza tym, udało nam się sfotografować świstuna; na zdjęciu poniżej - świstun najbardziej po prawej)

(tu już są trzy świstuny)

(kolejny gatunek mewy - mewa siwa (dwa osobniki, na pierwszym planie))

I jeszcze śmieszki na tafli stawu oraz w locie:







Bliżej brzegu, po częściowo odsłoniętym dnie stawu, dreptały cyraneczki. Nie wiem czy to już pisałam, ale po raz kolejny potwierdziły się moje spostrzeżenia, że cyraneczek w tym roku jest wyjątkowo dużo:
(samica)

(samiec)



Jak się okazało, w Goczałkowicach wciąż jest dużo siewkowców, w tym krwawodziób, którego jeszcze w tym sezonie nie zaobserwowałam. Jeszcze ciekawsze jest to, że mimo że go widziałam, to nie zrobiłam mu fotki...Dobrze, że moja Siostra go uchwyciła:


Poza krwawodziobem, było kilka kwokaczy:

(dla tych co nie widzą różnicy pomiędzy dwoma wymienionymi gatunkami - krwawodziób ma czerwone nogi, kwokacz - zielone, do tego dziób kwokacza jest nieco zagięty ku górze, natomiast u krwawodzioba - prosty):




Zapraszam również do obejrzenia filmiku z żerującym kwokaczem:

https://www.youtube.com/watch?v=oaGE23RvPZ0

Jakiś czas później na stawie pojawiło się pokaźne stado siewkowców. Jak się okazało, były to bataliony. Pięknie prezentowały się w świetle porannego słońca:
(pośród ptaków możemy zobaczyć osobniki z głowami: rudymi, białymi i prawie czarnymi)







(ze śmieszką)

Pośród batalionów, udało nam się wypatrzeć interesująco wyglądającą mewę. Po sprawdzeniu w Collinsie okazało się, że jest to młodociana mewa siwa. Ciekawa obserwacja:
(bataliony z mewą siwą)

(tu ponownie ze śmieszką)



Nagrałam również filmik z batalionami:

https://www.youtube.com/watch?v=G_a-eV8FGSg

W końcu już zrobiło się dość późno i stwierdziłyśmy, że czas wracać. Kierując się w stronę parkingu, zobaczyłyśmy pięknego bażanta, szybko umykającego w krzaki:

Parę kroków dalej - niespodzianka, po prawej stronie, na brzegu, zobaczyłyśmy jakieś zwierzę schodzące do rzeki. W pysku miało kępę traw:

Pierwsze, co pomyślałyśmy - to bóbr, ale potem spojrzałyśmy na ogon...I już nie byłyśmy pewne - czy to wielki szczur? Ale potem, Siostra, już na spokojnie w domu, sprawdziła w necie i okazało się, że to nie kto inny jak wspomniany przez poznanego w czasie birdwatchingu - piżmak. Bardzo ciekawe; przyznam, że dotąd myślałam, że piżmak bardziej przypomina borsuka, a tu taka niespodzianka. Zwierzak szybko czmychnął do wody:

Jak widać, piżmaki świetnie pływają:

Zbliżając się już do parkingu, wypatrzyliśmy samicę muchołówki żałobnej; piękny i fotogeniczny ptak:



Poza tym, jeszcze rudzik:

I samiec kopciuszka, tak na do widzenia;):


To była niezwykła wycieczka. Mam nadzieję, że - wbrew temu co mówił stawowy - stawy goczałkowickie wciąż będą działały i zaskakiwały nas różnorodnością gatunków i to nie tylko ptaków...

2 komentarze: