Ciąg dalszy naszego birdwatchingu w Dolinie Baryczy. W dniu 17 października, po południu udaliśmy się wszyscy razem (Mąż, Mała i Ja) na objazd okolicznych stawów. Na dłużej zatrzymała nas Grabownica, która jest chyba naszym ulubionym stawem w Dolinie Baryczy ze względu na jej rozległość i piękne widoki, dobrą infrastrukturę birdwatchingową (trzypoziomowa wieża obserwacyjna) i mnogość ciekawych gatunków, które prawie zawsze udaje nam się tu zobaczyć. Pogoda była przepiękna, słońce, brak chmur i ciepły wiatr. Tym razem rozpoczęliśmy obserwacje na Grabownicy nie z wieży, lecz z drogi, z której można podziwiać inną, nieznaną mi wcześniej część zbiornika (stąd też właśnie pierwsza część tytułu niniejszego posta;)). Najpierw jednak dwie fotki z innego akwenu (nie pamiętam już co to był za jeden), na którym znajdowała się niewielka wysepka, a na niej krzyżówki i kormorany:
A teraz już Grabownica "od kuchni";). To, co rzuciło nam się w oczy, to ogromna ilość czajek, ale też bielików. Naliczyliśmy chyba z osiemnaście osobników. Niesamowite, chyba jeszcze nie spotkaliśmy tak dużego zgrupowania tych majestatycznych orłów morskich. Najpierw zauważyliśmy nadlatującego młodocianego bielika, na dalszym planie ogromne stado czajek, są też pojedyncze wrony jak również czapla biała:
Kiedy prześledziłam obszar, w którym wylądował wspomniany bielik, zobaczyłam, że w pobliżu jest jest jeszcze kilkanaście innych, wspomnianych wcześniej osobników, w różnym przedziale wiekowym. Poniżej parę fotek, aczkolwiek niezbyt dobrej jakości, z uwagi na dużą odległość i drgające z ciepła powietrze:
(ta "masa" białych ptaków na dalszym planie to mewy różnej maści, niestety nie udało mi się zidentyfikować gatunków, mogę jedynie zgadywać, że wśród nich znajdowały się śmieszki)
Dalsze fotki z zaplecza Grabownicy - mewy, czaple białe i siwe oraz krzyżówki:
(mewy z czarnymi kropkami w miejscu "uszu" to śmieszki, a te duże to prawdopodobnie białogłowe, ewentualnie srebrzyste)
Po tych obserwacjach, pojechaliśmy już standardowo na naszą ulubioną wieżę obserwacyjną. Pierwsze co zauważyliśmy będąc już na miejscu, to dwa piękne bieliki - dorosły i młodociany. Ptaki stały na odsłoniętej wysepce, dość blisko wieży i w promieniach słońca. Dzięki temu fotki wyszły naprawdę nieźle:
(bielikom towarzyszyła wrona)
Poza tym, jak już wspomniałam wcześniej, było mnóstwo czajek:
Kolejny bielik; na dalszym planie czajki:
Warto w tym miejscu wspomnieć, że na Grabownicy spotkaliśmy ponownie naszego znajomka z Wielkopolski. To właśnie on wypatrzył tytułowe brodźce śniade i nam je pokazał. Bardzo się ucieszyłam z tej obserwacji. Ptaki pięknie były oświetlone przez słońce. Znajdowały się też stosunkowo niedaleko wieży, więc ich sesja zdjęciowa całkiem mi się udała. Poniżej jej efekty; brodźce żerują w towarzystwie czapli siwej:
Pięknie prezentowały się również grupki czapli - białych i siwych. Było ich tam naprawdę dużo:
(w tle stado kaczek, ale nie wiem co to za gatunek, natomiast mały siewkowiec pomiędzy czaplami, to prawdopodobnie jeden z brodźców śniadych)
Stado czapli białych; jedna z nich właśnie wcina sporych rozmiarów rybę:
I jeszcze bieliki, ptaków ciągle przybywało. Często towarzyszyły im wrony; na dalszym planie czajki:
(młodociany bielik)
(z mewą w locie)
Kolejny młodzik nadlatuje:
Młodociany z dorosłym i wrony:
Dorosły bielik:
Po jakimś czasie stwierdziliśmy, że Mała i Ja wrócimy do samochodu, żeby sobie pospacerować, a Mąż weźmie swój aparat i pójdzie porobić jeszcze trochę fotek. Zdjęcia wyszły naprawdę piękne. Mimo że słońce już powoli zmierzało ku zachodowi, ptaków wciąż było mnóstwo. Czaple obu gatunków prezentowały się naprawdę cudnie. Co ciekawe, wśród nich wyróżniały się niewielkich rozmiarów osobniki czapli siwej. Myślę, że były to ptaki młodociane, ale ciekawie wyglądały, chyba jeszcze nie widzieliśmy przedstawicieli tego gatunków w wersji "mini";):
Wciąż obecny był co najmniej jeden dorosły bielik. No i wrona:
W głębi zbiornika również się działo - stada czapli, mew, siewkowce (czajki i najpewniej brodźce śniade) no i, oczywiście, bieliki:
Natomiast kiedy słońce zeszło już naprawdę nisko, czaple obu gatunków zaczęły zlatywać się na pobliskie drzewa, zapewne by na nich przenocować. Ich zdjęcia w locie wyszły naprawdę przepięknie:
Jeszcze jedna długonoga piękność:
Ujęcie z bliższej perspektywy:
A my...wracamy już do naszego domku, zostawiając Grabownicę, by w ciepłym świetle zachodzącego słońca i przy wtórze delikatnego szumu drzew, w spokoju ukołysała do snu bawiących na jej wodach, rozśpiewanych, skrzydlatych gości...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz