środa, 21 grudnia 2022

Śniadanie na Grabownicy oraz sjesta w Potaszni.

W dniu 18 października, na birdwatching w Dolinie Baryczy udał się Mąż:). Najpierw pojechał na Grabownicę, a następnie odwiedził Potasznię. Kompleksy stawowe w Potaszni to chyba nasza druga (po Grabownicy) ulubiona miejscówka w nadbaryckiej dolinie. Na Grabownicy Mąż zaobserwował wielkie stado żurawi. Najpewniej nocowały na tym zbiorniku i Mężowi udało się je jeszcze zobaczyć, zanim odleciały z noclegowiska by poszukać dogodnych miejsc do żerowania. Niesamowity jest klimat tych fotek żurawich - jeszcze szaro, jeszcze bez kolorów, choć już na horyzoncie widać pierwsze promienie wschodzącego słońca. I, oczywiście, przepiękne żurawie:







Jak można się domyślić, obecne były również bieliki, co najmniej siedem osobników. Ptaki z jaśniejszymi głowami to osobniki dorosłe, a te z ciemniejszymi - młodociane. Poniżej fotki z obserwacji bielików, jeden "młodzik" właśnie nadlatuje; krewniacy już na niego czekają:
(bielikom towarzyszyły - jak zawsze - wrony oraz mewy)



Zgrupowanie bielików, cudnie:

Jeden z nich dorwał coś dobrego:
(w towarzystwie wron oraz czapli białych i siwych)




Poza tym, na wodzie stawu było bardzo dużo kaczek, ale niestety nie jestem w stanie określić gatunku:

Natomiast, na drzewach wciąż było jeszcze sporo czapli białych. Chyba jeszcze nie w pełni się obudziły;):

















Ciekawa kolorystyka:


Trzeba się wreszcie gdzie ruszyć:

Objedzony bielik:

Czas lecieć gdzieś dalej:
(na dalszym planie kaczki, mewy, czaple...)





Znaczna część bielików jednak pozostała na miejscu, na swojej ulubionej wysepce;):


Ale to tylko na moment; chwilę później kolejny bielik poderwał się do lotu. I tak to jest z tymi ptakami, jedne przylatują, inne odlatują...Między innymi w tym tkwi ich niezwykłość i całe piękno:










Jeszcze trochę czapli -  czapla siwa na drzewie:


Czapla biała w locie nad trzcinowiskiem:



Oraz czaple obu gatunków w bajorze:

Poza tym mnóstwo mew (śmieszek i prawdopodobnie białogłowych):





Czaple i niedające się oznaczyć (co do gatunku) kaczki; wciąż senne klimaty na Grabownicy:


W pewnym momencie do lotu zaczęły podrywać się kolejno żurawie. Najwyraźniej nadeszła już dla nich pora aby opuścić noclegowisko i udać się na jakiś żer:





Żurawie odlatują a czaple białe przylatują;):


Na miejscu wciąż pozostały bieliki, mewy i czaple. Jeszcze parę fotek z udziałem tych pięknych ptasich modeli:

(bieliki w locie; tylko podziwiać:))









Co ciekawe, jeden z młodocianych bielików cały czas siedział w tym samych miejscu i coś zajadał. Chyba trafił na coś dobrego, aż dziwne, że żaden z dorosłych go nie przegonił:
(w towarzystwie wron i czapli obu gatunków)

W pewnym momencie przed obiektywem Męża pojawiły się dwie czaple siwe, czyżby jakieś starcie w powietrzu?:


I jeszcze czaple siwe i białe:



Jak wspomniałam na początku posta, po obserwacjach na Grabownicy, Mąż udał się do Potaszni. Tam ptaków było zdecydowanie mniej ale też było interesująco. Na wstępie, Mąż zaobserwował pięknie pozujące kormorany (trzy osobniki):



Były również czaple siwe, łabędzie krzykliwe oraz kaczki. Ze względu na odległość i kiepskie światło, gatunku (gatunków) kaczek z Potaszni też nie udało mi się oznaczyć. Co do łabędzi krzykliwych to warto odnotować, że Mąż zaobserwował również osobniki młodociane (na zdjęciach poniżej - młody "krzykliwiec" - ptak z lewej strony zdjęcia):


Poza tym Mężowi udało się sfotografować dorosłego łabędzia krzykliwego z obrączką na szyi. Bardzo ciekawa obserwacja; niemniej jednak, z uwagi na odległość i niesprzyjające światło, o jej odczytaniu można jedynie pomarzyć;):




Niezwykle malowniczo prezentowało się również stado głowienek. Te z kasztanowymi głowami to samce, te szaro-brązowe to samice. Na zaprezentowanych poniżej zdjęciach, głowienki płyną blisko brzegu, po czym podrywają się do lotu, by chwilę później, przysiąść na tafli stawu w bezpiecznej dla nich odległości od linii brzegowej:
















Oprócz wymienionych gatunków, Mąż zaobserwował również perkoza dwuczubego:


Jak również gęgawy w locie:








I czapla siwa na dowidzenia:





Kiedy Mąż wrócił do domku, zaczęliśmy się powoli pakować, gdyż trzeba już było wracać do Legnicy. Było nam bardzo szkoda, gdyż pogoda była przepiękna, a sam birdwatching wspaniały:).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz