Zachęcona niezwykłymi obserwacjami z 08 kwietnia, dwa dni później ponownie wybrałam się do Goliszowa. Tym razem żadnego nowego gatunku nie zaobserwowałam, lecz mimo tego było niezwykle ciekawie. Już w samym Dobroszowie, jadąc w stronę naszego ulubionego kompleksu stawowego, zauważyłam bociana białego, przechadzającego się pośród budynków gospodarczych i wyszukującego różnorakich smakołyków w trawie:
Po wjechaniu w bardziej przyrodniczą część trasy, na jednym z krzewów, zaobserwowałam potrzeszcza:
A jeszcze trochę dalej - majestatycznego bielika:
Parę kroków dalej (chociaż raczej należałoby napisać - parę obrotów silnika dalej) - spotkałam srokosza. Są to bardzo interesujące ptaki, bardzo lubię jej obserwować kiedy polują. Tym razem, zaobserwowany przeze mnie srokosz siedział wśród suchych gałęzi i rozglądał się po okolicy:
Zapraszam również do obejrzenia nagrania ze srokoszem. W tle można usłyszeć godowy śpiew skowronków i, tym samym, cofnąć się do pięknych wiosennych dni, w których nad łąkami, lasami i wszelkimi wodami, rozbrzmiewały cudne ptasie głosy...:
Teraz w przyrodzie już, niestety, cisza, a ptaki powoli szykują się do odlotów...Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do wiosennych miesięcy. Kiedy dojechałam do Goliszowa, na spuszczonych stawach po prawej stronie znów zobaczyłam spore stado batalionów, wraz z towarzyszącymi im śmieszkami, czajkami oraz szpakami. W tym roku stawy długo pozostawały spuszczone (być może z powodu badziewnej pogody tej wiosny (chociaż lato, niestety, niewiele lepsze). To z kolei, sprzyjało obserwacjom siewkowców, które - można powiedzieć - tłumnie odwiedzały Goliszów, a wspomniane bataliony, naprawdę się tu zadomowiły. Poniżej fotki z opisanej obserwacji:
I filmik z batalionami, śmieszkami oraz czajkami:
A na drodze, przede mną - mazurki:
Na dużym stawie po przeciwległej stronie, znów zobaczyłam płaskonosy. Bardzo się z tego ucieszyłam:
Płaskonosom towarzyszyły krzyżówki:
Jak również czernice:
Ale na tym stawie była także niespodzianka - i to jaka - rożeniec:). Piękny samiec pływał po wodzie w towarzystwie płaskonosa. Niestety -jak to często mi się zdarza - w chwili obserwacji go nie zauważyłam. Tak naprawdę, dostrzegłam go dopiero przy okazji przygotowywania zdjęć do niniejszego posta. Szkoda, bo wtedy dokumentacja na pewno byłaby lepsza. Tymczasem, poprzestałam na jednym średniej jakości zdjęciu. Ale cóż, ważne że udało mi się go udokumentować i, że ten gatunek znów zawitał do Goliszowa. Te piękne kaczki zaobserwowaliśmy po raz pierwszy w zeszłym roku - w Wielikącie, jak również w Goliszowie. Można więc powiedzieć, że gatunek ten wciąż stanowi dla nas nowy, nieprzerobiony jeszcze temat fotograficzny. Jeżeliby ktoś chciał przypomnieć sobie nasze pierwsze spotkanie z rożeńcem, zachęcam do przeczytania poniższego posta:
https://perkozowa.blogspot.com/2022/03/rozeniec-smuky-i-elegancki-bywalec.html
A tu o rożeńcach w Goliszowie:
https://perkozowa.blogspot.com/2022/03/przelotne-rozence-w-goliszowie.html
https://perkozowa.blogspot.com/2022/04/kuropatwy-i-rozence-w-goliszowie.html
Wracając do niniejszego wpisu, przedstawiam jedno jedyne ujęcie rożeńca, które zrobiłam podczas opisywanej wycieczki (białe smugi po bokach szyi nie pozostawiają wątpliwości co do oznaczenia gatunku). Rożeńcowi towarzyszy samiec płaskonosa:
Poza wskazanymi gatunkami, zaobserwowałam, oczywiście, łabędzie nieme; jeden z nich (młodociany), prezentował się szczególnie pięknie:
Jeszcze para czernic (samiec biało-czarny, samica brązowa), w tle po lewej - śmieszka:
Mazurek na badylach:
Wciąż wysiadujący łabędź niemy:
A na zakończenie wycieczki po stawach - grupka czernic na stawie po lewej stronie (tym razem patrząc w kierunku Dobroszowa):
I dostojne (zsynchronizowane) łabędzie nieme; na dalszym planie - krakwy:
Jak się okazało, była to kolejna niesamowita wycieczka do Goliszowa. Rożeniec był naprawdę dla mnie zaskoczeniem. Cieszę się, że ten gatunek znowu zawitał na nasze ulubione stawy. Zapewne osobników było więcej, ale cóż...taki jest birdwatching albo się na coś trafi albo nie. I, w przypadku obserwacji ptaków, raczej nic nie zdarza się dwa razy. I to właśnie jest piękne. No, to co - ruszamy w teren:).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz