W dniu 29 maja udaliśmy się z Mężem i z Małą do Goliszowa. Pogoda była piękna, mocno świeciło słońce i było bardzo ciepło. Już na samym wjeździe do kompleksu zrobiło się bardzo ciekawie, bo na stawie po lewej (od strony Dobroszowa), zobaczyliśmy dwa wielkie (choć młode jeszcze) bieliki. Ptaki najpierw brodziły w płytkiej wodzie, po chwili jednak wzbiły się w powietrze:
Nie odleciały jednak daleko i niemal w czasie całego naszego pobytu na stawach, krążyły nad naszymi głowami:
Zachęcam również do obejrzenia nagrania i, przy okazji posłuchania, fragmentu muzyki klasycznej. Niewątpliwie tego typu utwory pasują do majestatycznego bielika;):
https://www.youtube.com/watch?v=06ZtibIKiUY
Jadąc dalej, zobaczyliśmy gąsiorki. Jak wspominałam w którymś z poprzednich postów, w tym sezonie było ich w Goliszowie naprawdę sporo:
Zawsze mam problem z odróżnieniem dorosłej samicy od osobnika młodocianego i, przy ich oznaczaniu, muszę posiłkować się Collinsem. Tym razem, oczywiście, też. Ale dzięki temu wiem, że brak łuskowania na głowie oznacza, że jest to dorosła samica. Wiedza ta pozostanie ze mną może z dziesięć minut i przy następnym spotkaniu z tym ptakiem, znów będę musiała sięgnąć do mojego ptasiego Przewodnika;):
Po chwili zobaczyliśmy samca gąsiorka. W odróżnieniu od samic, rozpoznanie dorosłego osobnika płci męskiej tego gatunku, nie sprawia najmniejszego problemu:
(zwracam uwagę na mknącego po pajęczynie pająka po lewej; ale nam się udało ujęcie;))
Tymczasem, na horyzoncie pojawił się bohater niniejszego posta - bocian biały:
Zanim jednak akcja z jego udziałem rozkręciła się na dobre, mieliśmy jeszcze okazję podziwiać pliszkę żółtą bujającą się w trzcinowisku:
Naszym obserwacjom towarzyszył nieustanny, głośny śpiew trzciniaków. Tym razem jednak bez fajerwerków, jeżeli chodzi o sesję zdjęciową:
Tak się gadzina zaszyje w trzcinowisku i za nic ma usilne starania fotografa:
Jeżeli ktoś nie zauważył trzciniaka na zdjęciu, to może filmik pomoże...:
https://www.youtube.com/watch?v=EYW_fvcyOCs
A w pobliżu trzciniaka - łabędź niemy na gnieździe:
W trawie natomiast, wygrzewała się w słońcu para krzyżówek. Takim to dobrze:
Szpak natomiast wybrał opalanie się na otwartym słońcu, siedząc na czubku jednego z drzew:
Tymczasem, "nasz" bociek wylądował w pobliżu stawu z rampą i zaczął przechadzać się w trawie:
Hmm, czy znajdę tu coś do zjedzenia?
Chyba to jakieś skrzywienie, powiedzmy, że "zawodowe", skoro na widok takich obrazków, jedna z pierwszych myśli, która przychodzi mi do głowy to: "ludzie, ile w tej trawie musi być robactwa i kleszczy...":
Bocian, oczywiście, się tym nie przejmował. Pomaszerował sobie jeszcze trochę, ale chyba niczego dobrego do schrupania nie znalazł:
Zapraszam do obejrzenia trzech pięknych nagrań ze spaceru bociana:
https://www.youtube.com/watch?v=L3CNXHzy3aA
https://www.youtube.com/watch?v=pxjAtcSDD00
https://www.youtube.com/watch?v=1_e8aG9qujo
Po chwili jednak, bocian przeleciał na łąkę pomiędzy dwoma stawami zaraz za "winklem". Tym razem wreszcie trafiła mu się solidna zdobycz - dorwał w trawie sporych rozmiarów węża...No i się zaczęło. Mieliśmy okazję przekonać się, jak bezwzględnym drapieżnikiem jest nasz poczciwy, nazywany polskim, bocian biały...Najpierw dość długo tłukł dziobem tego węża. Paski na ciele gada nie pozostawiały wątpliwości - była to żmija:
A tu nagrania - na pierwszym z nich, żmija jeszcze aktywnie się broni, wije się i próbuje uciec. Ale cóż...bocian nie daje jej żadnych szans. Na drugim filmiku nie widać już ruchów węża...:
https://www.youtube.com/watch?v=UQBbmaVZ-oQ
https://www.youtube.com/watch?v=8LyL_bSYR8M
Kiedy wąż przestał już się ruszać, bocian - nie certoląc się - zaczął go
połykać. Nie jestem osobą szczególnie wrażliwą, ale przyznam, że kiedy
to zobaczyłam, trochę pościskało mnie w żołądku. Dla nas było to coś
niesamowitego - ale w przyrodzie to zwykła rzecz - bocian po prostu
chciał zjeść śniadanie. I kiedy z jego dzioba wystawał już tylko
ogon, nagle okazało się, że...żmija wciąż żyje i nie podda się tak
łatwo. Ostatkiem sił owinęła się wokół dzioba bociana - jak zginiemy to
oboje. Dalej było już strasznie - bocian wyraźnie nie mógł przełknąć
gada, który kurczowo trzymał się ogonem jego dzioba. Zastanawialiśmy się
czy ptak padnie? Już zaczynały mi przychodzić do głowy różne pomysły
jak pomóc bocianowi. Choć wiadomo, że było to niemożliwe - bocian nigdy
by nie pozwolił mi zbliżyć się do siebie, a poza tym wchodzenie w ten
gąszcz (w którym być może w słońcu wygrzewały się kolejne żmije) było
niebezpieczne:
(bocian przystępuje do zjadania węża)
(moment owinięcia się żmii wokół dzioba bociana - na końcu nagrania; na tym i poprzednim filmiku można ponadto usłyszeć gromkie rechotanie żab i, m.in., charakterystyczny śpiew pierwiosnka)
https://www.youtube.com/watch?v=oC1nRxlrI68
Trwało to wszystko dość długo i kiedy wydawało się, że bocian już tak zostanie z tym ogonem wystającym z dzioba - gad w końcu zginął. Wyraźnie było widać jak ogon rozluźnia się i popuszcza uchwyt. Bocian tylko na to czekał i po chwili cały wąż zniknął w jego przepastnym (jak się okazuje) przewodzie pokarmowym. A bociek niewzruszony, wytarł dziób...:
...i w dalszym ciągu żerował. Teraz już jednak zadowalał się małymi żyjątkami:
No, cóż, my tu przeżywaliśmy, a dla bociana zapewne nie był to pierwszy tego typu posiłek. Równie beznamiętnie do całego zdarzenia podszedł samiec gąsiorka, który siedział w pobliżu nas na gałęzi i spokojnie przyglądał się zmaganiom boćka ze żmiją:
Sam bocian natomiast jeszcze trochę sobie pospacerował...:
...po czym najedzony (lub wręcz nażarty) odleciał:
To był niezwykły wypad, który na długo utkwił nam w pamięci. Bociek i wąż dostarczyli nam wielkich emocji, pozostawiając nas w zadumie nad tym jak piękna, ale też czasem bezwzględna, czy wręcz okrutna, bywa ta nasza przyroda...
Co za emocje! z wypiekami na twarzy czyta się takie historie :) genialnie zdjęcia i wspaniałe opisy zmagań boćka !
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i dziękuję za komentarz:).
Usuń