wtorek, 26 marca 2024

Orlik krzykliwy w Beskidzie Niskim.

Dawno nie pisałam, ale mieliśmy pewne (niezbyt miłe) zdarzenie z naszym komputerem. Otóż, któregoś dnia w trakcie pracy, zawiesił mi się laptop. Oczywiście, zresetowałam, go i - wobec pojawienia się takiego komunikatu - włączyłam skanowanie. Jednak, kiedy owo skanowanie się zakończyło okazało się, że...zniknęły wszystkie dokumenty i zdjęcia z naszego zewnętrznego dysku. W tym uciułane przeze mnie przez już ponad dekadę zdjęcia ptaków. No, myślałam, że padnę. Udało nam się jednak w zdecydowanej większości odzyskać nasze dane. Niestety, najnowsze zdjęcia ptaków z 2023 roku, jeszcze nie opisane przeze mnie na blogu, prawie wszystkie się skasowały. Na szczęście, udało się przywrócić dokumentację dwóch najważniejszych obserwacji z sierpnia i z zeszłej jesieni. Jedną z tych obserwacji jest właśnie tytułowy orlik krzykliwy. Przechodząc już do tematu niniejszego wpisu, warto na wstępie wskazać, że w zeszłym roku wakacje spędziliśmy (Mąż, Mała i Ja) w Beskidzie Niskim. To naprawdę piękny region, niemal nieodwiedzany przez turystów. Można zatem do woli spokojnie sobie spacerować po miastach, po dawno zarośniętych ścieżkach nieistniejących już  miejscowości i zwiedzać co tylko się chce. Flagowym gatunkiem tamtejszego regionu jest orlik krzykliwy. Tak jak w celu obserwacji wodniczki należy udać się nad Biebrzę, tak, aby zobaczyć orlika krzykliwego, warto odwiedzić Beskid Niski. Choć akurat w przypadku orlika nie jest to jedyne miejsce w Polsce gdzie można go zobaczyć, ale w tym regionie tych pięknych orłów jest zdecydowanie najwięcej. Nie ukrywam więc, że jadąc w nieco zapomnianą część naszego kraju, liczyliśmy na spotkanie z tym niezwykłym ptakiem szponiastym. No i cóż..., udało się i to już w pierwszym dniu naszego pobytu. W dniu 17 sierpnia udaliśmy się do Krempnej. Jadąc w kierunku tej miejscowości, mijaliśmy rozległe pola i łąki. I właśnie na jednej z tych łąk zobaczyliśmy średniej wielkości ptaka szponiastego, buszującego w zielonej trawie:

Ponieważ, z wcześniejszych lektur, znane już były mi zwyczaje orlika krzykliwego, w tym sposób jego żerowania (właśnie poprzez przeczesywanie traw w poszukiwaniu zdobyczy), od razu pomyślałam, że już osiągnęliśmy jeden z celów naszej wycieczki. Ależ się ucieszyliśmy. Było to bowiem nasze pierwsze spotkanie z tym ptakiem i, tym samym - kolejny gatunek na naszej krajowej liście. Teraz tylko chwila niepewności, czy uda zrobić się dobrą dokumentację zdjęciową czy też ptak ucieknie? Okazało się jednak, że orlik był niepłochliwy i, mimo naszej obecności, dalej z uwagą obserwował trawy, zapewne w poszukiwaniu gryzoni, żab, a być może także tłuściutkich chrząszczy i jakichś pędraków;). Mąż wykonał więc bardzo udaną sesję zdjęciową. Zanim jednak pokażę dalsze jej efekty, parę słów o orliku krzykliwym. Ptaki te mają w naszym kraju status wL3, co oznacza ptaka wędrownego, lęgowego, nielicznego. Gniazdują u nas głównie na wschodzie i północy kraju. Jak wskazuje Przewodnik Collinsa, gatunek ten najlepiej odróżnić po ubarwieniu; orliki krzykliwe są bowiem ciemnobrązowe z kontrastowo jaśniejszymi głowami/szyjami i pokrywami naskrzydłowymi. Z bardziej specjalistycznych cech można dodać jeszcze małe rozjaśnienie u nasady lotek I rzędu. Od siebie dodałabym jeszcze, że ptaki te posiadają jasne jakby kropki, trochę na głowie, dalej na tylnej stronie szyi i grzbiecie. Nie wiem jednak czy cecha ta dotyczy wszystkich osobników tego gatunku. W każdym razie posiadał ją obserwowany przez nas ptak. Poniżej jeszcze dalsze fotki "naszego" orlika krzykliwego:



I zdjęcie kalendarzowe (które faktycznie znajduje się w naszym kalendarzu na rok 2024;)):


Nie chcąc nadmiernie stresować orlika (bo mimo że wydawało się, że nasza obecność nie robi na nim większego wrażenia, to na pewno lepiej nie nadużywać ptasiej wyrozumiałości;)) jak również ze względu na to, że jednak zatrzymaliśmy się na drodze, po której jeździły samochody, po zrobieniu paru pięknych fotek, ruszyliśmy dalej, bardzo zadowoleni z napotkanej obserwacji. Orlik natomiast pozostał wśród zielonych traw i żółtobiałych kwiatów, zapewne siejąc postrach pośród łąkowych żyjątek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz