W dzisiejszym poście kolejne ptasie spotkania z jednej z naszych wycieczek w ramach zdobywania szczytów Korony Kaczawskiej. Tym razem, w dniu 09 marca, wybraliśmy się na górę Górzec. Pogoda również była piękna, choć na samym szczycie góry wiał mocny i nieco chłodny wiatr. Wycieczka jednak była super, udała się wyśmienicie. Także ptaki nie zawiodły. Kiedy przejeżdżaliśmy przez pola w okolicy Męcinki, tuż obok drogi po naszej lewej stronie, zobaczyliśmy piękną kuropatwę. Jak to zwykle w przypadku tych kuraków bywa, ptak siedział w trawie i obserwował co się wokół niego dzieje. Zatrzymaliśmy więc samochód i zaczęliśmy go fotografować. Bardzo lubię kuropatwy, to naprawdę przepiękne ptaki:
Kuropatwy to dość płochliwe ptaki (tak przynajmniej wynika z moich dotychczasowych obserwacji), niemniej jednak zawsze przez jakiś czas pozwalają się obserwować wierząc w moc swojego kamuflującego upierzenia. Po chwili jednak u obserwowanego ptaka pojawia się niepokój i tak też było w przypadku "naszej" kuropatwy:
Dlatego też, by nie stresować jej bardziej, szybko odjechaliśmy. Ale niezbyt daleko, bo za chwilę, tym razem po prawej stronie, nagle coś się zażółciło. Jak się okazało były to trznadle, a konkretnie jedna para plus - jak nam się wcześniej wydawało - jeszcze jeden samiec, ale o tym zaraz. Co do zaobserwowanej pary, to charakterystycznie upierzony, "świecący" niczym żarówka samiec, rozsiadł się wygodnie na ziemi i zaczął spokojnie żerować. Samica jednak pozostała czujna. Poniżej fotki pary trznadli:
(samiec)
Natomiast ptak, który początkowo był przez nas wzięty za trznadla, po dzisiejszej weryfikacji, tuż przed rozpoczęciem pisania niniejszego posta, okazał się być...samcem czyża. Przyznam, że kiedy go obserwowaliśmy, wydawało mi się trochę dziwne, że tak "chowa" się za gałęzią drzewa. Trznadle bowiem nie są zbytnio płochliwe, a ten był zdecydowanie bardziej skryty. Teraz już wiem, dlaczego, po prostu był to czyż, który nie bardzo lubi się pokazywać;). Poniżej fotki czyża zza gałęzi: