piątek, 19 lipca 2019

Deszczowy poranek przy pustułkowej skarpie.

Wczesnym rankiem, 29 kwietnia, wstaliśmy z łóżka i udaliśmy się w stronę winnic znajdujących się w Weiden am See. Z informacji uzyskanych z przewodnika po okolicach Jeziora Nezyderskiego dowiedzieliśmy się bowiem, że za ich plantacją znajduje się skarpa, na której w okresie lęgowym gniazda zakładają żołny. Oczywiście, zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że o tej porze roku na obserwacje tych ptaków jest jeszcze za wcześnie, niemniej jednak chcieliśmy zobaczyć co dzieje się w tym regionie. I muszę przyznać, że było bardzo ciekawie. Pogoda wprawdzie nie była zbyt zachęcająca, bo padał leki deszcz, niemniej jednak dla ptasiarza nie jest to żadna przeszkoda. Kiedy podjechaliśmy pod skarpę okazało się, że tymczasowo jest ona zasiedlana przez stadko pustułek. Ptaki pozakładały gniazda w wydrążonych norkach i nawet mieliśmy okazję zaobserwować młode. Same pustułki nie są zbyt płochliwe co sprawia, że są łatwe w obserwacji i są wdzięcznymi modelami. Dodam jeszcze, że w czasie naszego pobytu w tym miejscu, nad skarpą raz po raz przelatywały krogulce. Pewnie liczyły na to, że jakiś pisklak gdzieś się zabłąka i stanie się dla nich łatwą zdobyczą. Przy czym myślę, że raczej czaiły się na młode sąsiadujących z pustułkami szpaków i wróbli, gdyż sokoły są jednak dla nich za duże. Niestety, nie udało nam się zrobić zdjęcia krogulcom, gdyż one, w odróżnieniu od pustułek, są jednak bardzo nieufne i uciekają jak tylko zobaczą człowieka. Niemniej jednak, te ptasie drapieżniki też obserwowaliśmy z wielkim zainteresowaniem. Poniżej zamieszczam fotki z pustułkowych obserwacji. Najpierw zacznę jednak od zdjęcia samej skarpy:


A tutaj jeden z kolorowych samców, który wyszedł z norki, aby się przewietrzyć:











 A może niekoniecznie przewietrzyć...Nie ma to jak załatwianie się przed własnym domem. Przynajmniej swoim sąsiadom nie brudzi;):





Po tym pokazie pustułek wszedł do norki i bacznie obserwował skarpę i okolicę:



Spojrzenie prosto w obiektyw:

Wśród pustułkowego stada, oczywiście, nie zabrakło samic. Wspomnę w tym miejscu, że samca i samicę pustułki najłatwiej odróżnić po ubarwieniu głowy. U samców jest ona bowiem niebiesko-szara, natomiast u samic brązowawa. Na potwierdzenie powyższego, poniżej zamieszczam zdjęcia pani pustułkowej. Najpierw z ostrością nakierowaną na roślinność, potem na samego ptaka:



Tu wyraźnie widać brązowawą głowę:

Poniżej z kolei, dobrze widoczne czarne paski oczne, które wyglądają niczym bardzo długie rzęsy (obecne u obu płci):

Żeby był komplet, zamieszczam też fotkę osobnika młodocianego w norce (można go rozpoznać, po pierwsze, po żółtych zajadach przy dziobie, a po drugie, po braku czarnych pasków ocznych):

Kiedy tak staliśmy i przeglądaliśmy skarpę, w pewnej chwili poczuliśmy, że ktoś nas obserwuje. Spojrzeliśmy w lewo i okazało się, że na jednym z korzeni wyrastających ze skarpy siedzi okazały i piękny pustułek. Nie za bardzo przejmował się naszą obecnością, sprawiał jedynie wrażenie zaciekawionego:



I jeszcze fotka jednego ze szpaków, dzielących skarpę wraz z pustułkami:


Muszę przyznać, że pod tą skarpą staliśmy dość długo. Post pisze się w kilkanaście minut, ale na zrobienie dokumentacji fotograficznej ptaków potrzeba czasem i kilku godzin. W końcu jednak deszcz dał się nam trochę we znaki. Zwinęliśmy więc nasz sprzęt optyczny i, wędrując przez zielone winnice, udaliśmy się do naszego ciepłego i - co ważne - suchego samochodu:).

czwartek, 18 lipca 2019

Spotkanie z młodym bielikiem i turkawkami.

Jak wskazuje tytuł niniejszego posta, dziś będzie o bieliku i turkawkach. Gatunkach, wprawdzie znanych mi z rodzimych terenów, niemniej jednak dopiero nad Jeziorem Nezyderskim udało mi się sfotografować je z naprawdę niewielkiej odległości. Najpierw spotkaliśmy młodocianego bielika. Chwilę po tym jak zakończyliśmy poranne obserwacje dropów (29 kwietnia) i ruszyliśmy dalej, w stronę Andau, w pewnym momencie, na polach, po lewej stronie drogi, zobaczyliśmy wielkiego drapieżnika. Po czarnej końcówce dzioba i stosunkowo ciemnym upierzeniu oraz białawych plamach na grzbiecie, zorientowałam się, że jest to młody bielik, w wieku mniej więcej 2 lat (dojrzałość bieliki osiągają w wieku 4-5 lat). Ptak stał na ziemi i, targany silnym wiatrem, rozglądał się dokoła. Naszą obecnością nie przejął się za bardzo, ale tylko dlatego, że siedzieliśmy w samochodzie. Co do tego gatunku, to jak wspominałam przy okazji wpisu o czapli nadobnej, na Węgrzech bielik to niezwykły rarytas. U nas natomiast, dla praktykującego ptasiarza jest już bardziej pospolitym (choć stale wywierającym niezwykłe wrażenie swą majestatyczną sylwetką) szponiastym. Niemniej jednak, dla wielu polskich nie-ptasiarzy bieliki to wciąż gatunek niezwykle rzadki, spotykany tylko przy większych kompleksach stawowych. Stąd też zdarza się, że w oczach napotkanych w czasie naszych wycieczek rozmówców, odnajdujemy wyraz niedowierzania, gdy wspominamy o naszych spotkaniach z bielikami w Miłkowicach koło Legnicy;). Wracając do opisywanej obserwacji, załączam poniżej relację fotograficzną. Zdjęcia momentami trochę niewyraźne albo dziwnie wykadrowane, ale to z powodu wiatru, który dosłownie rzucał naszym aparatem. Nie mieliśmy niestety możliwości wyciągnięcia statywu, bowiem, mimo spokojnej reakcji na samochód i nawet otwarcie szyby, bielik z pewnością nie wytrzymałby presji i uciekł jak tylko byśmy z niego wysiedli. No więc fotki są jakie są, ale myślę, że i tak całkiem niezłe jak na panujące wówczas warunki pogodowe:





Trochę bliżej:

I całkiem blisko:



Widać jak bielika wywiewa do tyłu:

Zapraszam też do obejrzenia filmiku, na którym jeszcze lepiej widać ptaka (kamerka bardziej odporna na wichury niż aparat). Na nagraniu można również zauważyć jak mocno wtedy wiało. Nawet dla tak wielkiego ptaka było to uciążliwe, choć bieliki, co warto zauważyć, nie są lekkie jak piórka;):

Po jakimś czasie bielikowi najwyraźniej znudziło się stanie na zimnym wietrze, bo zebrał się i odleciał:




Wzbił się przy tym naprawdę wysoko:


Po południu znów przyjechaliśmy w to miejsce, z tym że tym razem niespodzianka czekała na nas po drugiej stronie "dropowej" polany. Otóż, jadąc wzdłuż łąki samochodem, w pewnym momencie, przy jednym z ptasich karmidełek, zobaczyliśmy...parę turkawek:). Do tej pory spotkałam ten gatunek tylko raz, chyba w zeszłym roku w Żywcu, niedaleko mojego domu. Była to jednak krótkotrwała obserwacja młodocianego osobnika. Tym razem jednak mieliśmy okazję obserwować te piękne gołębie z naprawdę bliska. Jest to, moim zdaniem, bardzo cenna obserwacja, ponieważ, mimo że w naszym kraju turkawki nawet wyprowadzają lęgi, to jednak trudno je u nas zaobserwować. Częściowo ze względu na miejsca, w których żyją (głównie korony drzew), jak również dlatego, że są to ptaki bardzo płochliwe. Choć przy okazji opisywanej obserwacji powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Turkawki pozwoliły nam na zatrzymanie się tuż koło nich samochodem, jak również na otwarcie szyby, zrobienie fotek oraz nagranie filmiku. Turkawki charakteryzują się pięknymi kolorami - pomarańczowo-czarnymi skrzydłami, różowawą szyją oraz pręgowanym niebiesko-białym kołnierzykiem (za Collinsem). Ważną cechą w ich identyfikacji jest również czerwona nieopierzona skóra otaczająca ich oczy. Spotkane przez nas turkawki wyraźnie tworzyły parę. Mając jednak na uwadze, że u tego gatunku brak jest dymorfizmu płciowego, nie jestem w stanie wskazać, który z nich to samiec a który samica. Ptaki początkowo siedziały osobno, jednak chwilę później już były razem i przytulały się do siebie. Przy okazji oczyszczały sobie nawzajem pióra z pasożytów, co także u ptaków jest oznaką uczucia:). Tworzyły naprawdę uroczy obrazek. Poniżej załączam fotki:
(na początku ptaki siedziały osobno, poniżej jedna z turkawek)

(druga z nich)



Na tej fotce dobrze widać opisane wcześniej barwy upierzenia na skrzydłach oraz niebiesko-biały kołnierzyk:

I już są razem:




Spomiędzy skrzydeł turkawki po prawej widać piękny niebieski kuperek:






W trakcie iskania:


Zapraszam też do obejrzenia filmiku, na którym zakochane turkawki czyszczą sobie piórka z różnych dokuczliwych dla ptaka żyjątek:

To tyle w dzisiejszym poście. Dodam tylko, że bardzo jestem zadowolona z opisanych w nim obserwacji oraz wykonanej dokumentacji. Mam nadzieję, że bieliki i turkawki uda nam się zaobserwować z tak bliska również u nas, w Polsce. Kto wie, może nawet w legnickim parku...;).