Jak wskazuje tytuł niniejszego posta, dziś będzie o bieliku i turkawkach. Gatunkach, wprawdzie znanych mi z rodzimych terenów, niemniej jednak dopiero nad Jeziorem Nezyderskim udało mi się sfotografować je z naprawdę niewielkiej odległości. Najpierw spotkaliśmy młodocianego bielika. Chwilę po tym jak zakończyliśmy poranne obserwacje dropów (29 kwietnia) i ruszyliśmy dalej, w stronę Andau, w pewnym momencie, na polach, po lewej stronie drogi, zobaczyliśmy wielkiego drapieżnika. Po czarnej końcówce dzioba i stosunkowo ciemnym upierzeniu oraz białawych plamach na grzbiecie, zorientowałam się, że jest to młody bielik, w wieku mniej więcej 2 lat (dojrzałość bieliki osiągają w wieku 4-5 lat). Ptak stał na ziemi i, targany silnym wiatrem, rozglądał się dokoła. Naszą obecnością nie przejął się za bardzo, ale tylko dlatego, że siedzieliśmy w samochodzie. Co do tego gatunku, to jak wspominałam przy okazji wpisu o czapli nadobnej, na Węgrzech bielik to niezwykły rarytas. U nas natomiast, dla praktykującego ptasiarza jest już bardziej pospolitym (choć stale wywierającym niezwykłe wrażenie swą majestatyczną sylwetką) szponiastym. Niemniej jednak, dla wielu polskich nie-ptasiarzy bieliki to wciąż gatunek niezwykle rzadki, spotykany tylko przy większych kompleksach stawowych. Stąd też zdarza się, że w oczach napotkanych w czasie naszych wycieczek rozmówców, odnajdujemy wyraz niedowierzania, gdy wspominamy o naszych spotkaniach z bielikami w Miłkowicach koło Legnicy;). Wracając do opisywanej obserwacji, załączam poniżej relację fotograficzną. Zdjęcia momentami trochę niewyraźne albo dziwnie wykadrowane, ale to z powodu wiatru, który dosłownie rzucał naszym aparatem. Nie mieliśmy niestety możliwości wyciągnięcia statywu, bowiem, mimo spokojnej reakcji na samochód i nawet otwarcie szyby, bielik z pewnością nie wytrzymałby presji i uciekł jak tylko byśmy z niego wysiedli. No więc fotki są jakie są, ale myślę, że i tak całkiem niezłe jak na panujące wówczas warunki pogodowe:
Trochę bliżej:
I całkiem blisko:
Widać jak bielika wywiewa do tyłu:
Zapraszam też do obejrzenia filmiku, na którym jeszcze lepiej widać ptaka (kamerka bardziej odporna na wichury niż aparat). Na nagraniu można również zauważyć jak mocno wtedy wiało. Nawet dla tak wielkiego ptaka było to uciążliwe, choć bieliki, co warto zauważyć, nie są lekkie jak piórka;):
Po jakimś czasie bielikowi najwyraźniej znudziło się stanie na zimnym wietrze, bo zebrał się i odleciał:
Wzbił się przy tym naprawdę wysoko:
Po południu znów przyjechaliśmy w to miejsce, z tym że tym razem niespodzianka czekała na nas po drugiej stronie "dropowej" polany. Otóż, jadąc wzdłuż łąki samochodem, w pewnym momencie, przy jednym z ptasich karmidełek, zobaczyliśmy...parę turkawek:). Do tej pory spotkałam ten gatunek tylko raz, chyba w zeszłym roku w Żywcu, niedaleko mojego domu. Była to jednak krótkotrwała obserwacja młodocianego osobnika. Tym razem jednak mieliśmy okazję obserwować te piękne gołębie z naprawdę bliska. Jest to, moim zdaniem, bardzo cenna obserwacja, ponieważ, mimo że w naszym kraju turkawki nawet wyprowadzają lęgi, to jednak trudno je u nas zaobserwować. Częściowo ze względu na miejsca, w których żyją (głównie korony drzew), jak również dlatego, że są to ptaki bardzo płochliwe. Choć przy okazji opisywanej obserwacji powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Turkawki pozwoliły nam na zatrzymanie się tuż koło nich samochodem, jak również na otwarcie szyby, zrobienie fotek oraz nagranie filmiku. Turkawki charakteryzują się pięknymi kolorami - pomarańczowo-czarnymi skrzydłami, różowawą szyją oraz pręgowanym niebiesko-białym kołnierzykiem (za Collinsem). Ważną cechą w ich identyfikacji jest również czerwona nieopierzona skóra otaczająca ich oczy. Spotkane przez nas turkawki wyraźnie tworzyły parę. Mając jednak na uwadze, że u tego gatunku brak jest dymorfizmu płciowego, nie jestem w stanie wskazać, który z nich to samiec a który samica. Ptaki początkowo siedziały osobno, jednak chwilę później już były razem i przytulały się do siebie. Przy okazji oczyszczały sobie nawzajem pióra z pasożytów, co także u ptaków jest oznaką uczucia:). Tworzyły naprawdę uroczy obrazek. Poniżej załączam fotki:
(na początku ptaki siedziały osobno, poniżej jedna z turkawek)
(druga z nich)
Na tej fotce dobrze widać opisane wcześniej barwy upierzenia na skrzydłach oraz niebiesko-biały kołnierzyk:
I już są razem:
Spomiędzy skrzydeł turkawki po prawej widać piękny niebieski kuperek:
W trakcie iskania:
Zapraszam też do obejrzenia filmiku, na którym zakochane turkawki czyszczą sobie piórka z różnych dokuczliwych dla ptaka żyjątek:
To tyle w dzisiejszym poście. Dodam tylko, że bardzo jestem zadowolona z opisanych w nim obserwacji oraz wykonanej dokumentacji. Mam nadzieję, że bieliki i turkawki uda nam się zaobserwować z tak bliska również u nas, w Polsce. Kto wie, może nawet w legnickim parku...;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz