W dniu 09 maja wybraliśmy się z Mężem i Małą do Krotoszyc. W miejscowości tej można podziwiać piękny kompleks pałacowy (i, przy okazji, dobrze zjeść),oraz równie urodziwy przylegający do niego park. Część parku jest bardzo elegancka, z mostkami, latarniami, ławkami etc. Ale można tam też zobaczyć bardziej dzikie klimaty. Poza tym, jak się okazało, awifauna tego miejsca także jest interesująca. W czasie naszej wycieczki była piękna pogoda, więc spacerek po parkowych alejkach był naprawdę przyjemny. Jako pierwsze zauważyliśmy zięby, które zresztą obserwowaliśmy w różnych częściach parku:
(samiec)
(samica)
Widzieliśmy również kosa:
Wróble (na zdjęciach samice):
Śpiewaka:
Nie zabrakło również dzwońców, których delikatny "dzwoniący" śpiew rozbrzmiewał pośród drzew:
(samiec)
(samica, wyraźnie skromniej ubarwiona niż samiec)
Ponadto, widzieliśmy dymówki. Jedna z nich usiadła na chwilę na ziemi przy kałuży, jednak mój aparat coś nie złapał ostrości:
Zarówno w "dzikiej" jak i eleganckiej części parku, widzieliśmy mnóstwo szpaków. Ptaki te zdecydowanie skolonizowały krotoszycki park. Szczególnie jednak upodobały sobie rosnący w centralnej części kompleksu wielki platan, w którego naturalnych otworach pozakładały gniazda:
I rzeczony platan, mający status pomnika przyrody:
Poza opisanymi obserwacjami, warto wspomnieć o muchołówce szarej, polującej na owady na miejscowym placu zabaw:
Jak to bywa na birdwatchingu, nie zabrakło również niespodzianek. Oto bowiem w tej mniej uporządkowanej części parku zaobserwowaliśmy...muchołówkę żałobną. A więc temat tych ptaków powraca:). Być może w tym roku są one wyjątkowo liczne. Tym razem była to samica:
Bardzo ucieszyła mnie również obserwacja krętogłowów. To już druga w tym sezonie. Mają one swoje stanowiska, oczywiście, w "dzikiej" części parku. Kiedy tylko je usłyszałam, od razu wzięłam się za fotografowanie. Mąż z Małą spacerowali wokoło, a ja cykałam fotki;). Oto efekty:
W pewnym momencie, nad moją głową, pojawiły się aż dwa osobniki (na zdjęciu poniżej - jeden na lewej, drugi na prawej stronie gałęzi):
W czasie naszego spaceru nieustannie towarzyszył nam śpiew kulczyków. Tych uroczych łuszczaków było tam naprawdę sporo. Jednak ich sfotografowanie nie było rzeczą łatwą, z uwagi na ich niewielkie rozmiary, upodobanie do przesiadywania w wyższych partiach drzew oraz ruchliwość. Niemniej jednak, jakieś tam zdjęcia udało mi się zrobić. Szału nie ma, ale widać nieco jaskrawe kolory kulczyka, zwanego również polskim kanarkiem:
Podsumowując, wyjazd był naprawdę udany. Po około dwóch godzinach obserwacji, nieco zgłodnieliśmy. Zjedliśmy więc obiad na świeżym powietrzu i wróciliśmy do Legnicy.
Cudne ptasie spotkania :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:). Było super:).
OdpowiedzUsuń